Jakiś czas temu w modzie był strobing i choć rozświetlanie to jest to co lubię, to jednak ciężko mi zrezygnować z konturowania twarzy przy pomocy bronzerów o chłodnym odcieniu.
Uwielbiam nowości, uwielbiam kombinować z produktami prasowanymi, oraz tymi kremowymi! Nic więc dziwnego, że paletka Artdeco bardzo mnie zaciekawiła.
Contouring palette występuje w dwóch wersjach kolorystycznych - warm i cool, które mają być idealnie dopasowane do osób o ciepłym lub chłodnym odcieniu skóry.
Moja paleta, jak widać, jest w chłodnej tonacji, chociaż patrząc na róż, tak nie do końca odczuwam ten "chłód" - w środku oprócz różu do policzków, znajduje się jasny puder, rozświetlacz, oraz trzy bronzery - spora dawka dobrych mazideł.
Szał na minerały trwa w najlepsze co było widać nawet po ulubieńcach stycznia, do których link będziecie mieli poniżej.
Trwałość, kolory, konsystencja, łatwość aplikacji, czy też ogólnie jakość i skład minerałów sprawia, że lubię po nie sięgać, bo najprościej w świecie służą one mojej skórze. Podkłady mineralne nie wchodzą w moje rozszerzone pory nawet po 12 godzinach od aplikacji. Nie podkreślają moich zmarszczek mimicznych (tak, małe paskudy już się pojawiły!), nie zapychają i nie tworzą maski na twarzy - nic więc dziwnego, że szybko sięgnęłam po inne produkty mineralne, z których jestem tak samo zadowolona, jak z podkładów.
Niedawno pisałam wam o pewnym pięknym pudrze brązującym, który może być użyty zarówno na całe policzki, jak i do konturowania twarzy, więc dzisiaj coś do rozświetlania i nadania twarzy efektu skóry muśniętej słońcem, oraz coś, co pomoże uzyskać taki efekt.