Wprawdzie jest już połowa listopada i niebawem powinni pojawić się ulubieńcy właśnie tego miesiąca, ale u mnie zamiast tego zobaczycie ulubieńców października, po których sięgam także i w tym miesiącu, zwłaszcza kiedy się spieszę i nie mam ochoty kombinować z makijażem.
Tak to już często jest, że jak coś nam przypadnie do gustu i spełnia nasze oczekiwania, to automatycznie wyciągamy po to rękę.
W ulubieńcach października znalazło się kilka mazideł, które są u mnie od dłuższego czasu, ale po prostu o nich zapomniałam. Są także stosunkowo nowe produkty oraz jeden, który przybył do mnie wraz z początkiem października i od tego czasu jest przeze mnie namiętnie eksploatowany.
W tym miesiącu mój makijaż zdominowało kilka kosmetyków, które pozwalały mi na szaleństwa w stonowanych kolorach. Mogłam wykonać makijaż idealny zarówno na dzień, jak i taki wieczorowy, z mocno podkreślonym okiem, więc nic dziwnego, że te mazidła szybko podbiły moje serce.
Jeden z róży Max Factora creme puff blush pojawił się już w ulubieńcach września KLIK, jednak w tym miesiącu jego miejsce zajął odcień 10 nude mauve, który jest delikatniejszy i mniej rozświetlający jak alluring rose.
Drugim ulubieńcem w tej kategorii jest Balm Desert od TheBalm, który jest określany jako bronzer/róż. Obawiałam się, że będzie dla mnie za ciepły i zrobi się na mojej skórze rudawy, jednak nic takiego nie miało miejsca.
Balm Deser to bronzer, który ma dość ciepły odcień, ale nie za ciepły (wiadomo jednak, że wszystko zależy od naszego koloru skóry). Zawiera w sobie trochę różu, który jest widoczny zwłaszcza wtedy, kiedy porównany go z innymi kosmetykami tego typu.
Podobnie jak róż max factora, daje satynowe wykończenie, które nadaje skórze naturalny blask i nie wygląda to tak płasko, jak w przypadku produktów z matowym wykończeniem.
W sumie nie dziwię się, że te produkty tak bardzo przypadły mi do gustu, bo większość produktów z TheBalm bardzo lubię, a róże creme puff z Max Factora uważam, że jedne z najlepszych na rynku.
Ze względu na to, że mam dość dużą głowę;) a i pucuś ze mnie, zawsze konturuję twarz. W tym miesiącu na nowo odkryłam wspaniały puder HD scuplting powder z Inglota w odcieniu numer 505. Chłodny, szarawy, dobrze napigmentowany i wydajny. Nie dziwię się, że był na niego taki szał, bo w konturowaniu sprawdza się idealnie.
Na koniec rozświetlacz, który jest określany mianem tańszej wersji Mary-Lou Manizer, czyli Wibo diamond illuminator.
Według mnie, różnica między tymi dwoma kosmetykami jest, jednak diamond illuminator to bardzo dobry produkt, który daje jednolity, piękny efekt. Trzeba przyznać, że Wibo odwaliło kawał dobrej roboty!
Makijaż oczu zdominowały cienie z dwóch paletek: paletki Artdeco z kolekcji Mariusza Przybylskiego (cała kolekcja TU) oraz MakeUp Atelier Paris, paletka 5 cieni do powiek w wersji T22 (cały post TU).
Artdeco jest idealna do dziennego, delikatnego makijażu, choć cień 205 wygląda również świetnie wieczorową porą, szczególnie w świetle sztucznym, ponieważ przepięknie się błyszczy.
MAP natomiast używam głównie do smoky: dwa najciemniejsze cienie pięknie się rozcierają, a ich kolory bardzo mi odpowiadają, ponieważ pomimo tego, że są ciemne, to nie są tak przytłaczające jak czerń czy grafit (za którym też nie przepadam jeżeli chodzi o smoky).
Na koniec coś do ust, Golden Rose Matte Lipstick crayon numer 08. Kredka, której kolor dość mocno różni się w zależności od koloru ust i koloru skóry. U mnie wychodzi taki chłodny, jagodowo-fioletowy odcień, który wygląda bardzo ciekawie.
Ponoć jest to tańszy odpowiednik szminki MACa w odcieniu craving, jednak czy tak faktycznie jest, nie jestem w stanie stwierdzić, bo tego MACowego cuda nie posiadam.
22 komentarze
Kredka do ust jest świetna;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam oo tej paletce Przybylskiego i powiem, że opakowanie bardzo mi się podoba,dlatego się nad nią zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest przepiękne, ale cienie też są świetne:) zwłaszcza ten 205 wygląda pięknie - już kilka osób się mnie pytała co to za piękny cień mam na powiekach:)
Usuńrowniez bardzo lubie ten puder do konturowania z inglota :)
OdpowiedzUsuńPomadkę GR w kolorze 08 i rozświetlacz Wibo mam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie miałam pomadek z GR i nie wiem czy są dostępne w Uk...
OdpowiedzUsuńNiestety tego nie wiem :(
UsuńŚwietne kosmetyki pokazałaś, mam na nie ochotę :D
OdpowiedzUsuńOj, kredki już chyba każdy zna i chyba też każdy kocha... :D Ja mam tylko dwa kolory, bo nie mogę się zdecydować, który wybrać. :(( W efekcie zawsze wychodzę z niczym, bo nie chcę kupić 5 na raz. :(
OdpowiedzUsuńHehe ja właśnie tak kupiłam 5, bo nie wiedziałam, który kolor chcę:D teraz znowu marzy mi się 5 innych kolorów;)
UsuńSame cudowności :)
OdpowiedzUsuńFajni ci Twoi ulubieńcy. Puder 505 Inglota faktycznie ma idealny kolor do konturowania.
OdpowiedzUsuńRozświetlacz z Wibo i kredkę Golden Rose mam - uważam, że są to świetne i tanie produkty :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię róże z Max Factor i kredki do ust Golden Rose :)
OdpowiedzUsuńKredeczke bym przytulila chetnie :D Mam 2 i wciaz mi malo, ale co za duzo to niezdrowo :P
OdpowiedzUsuńA jakie masz kolory:)?
UsuńNie znam nic z nich. Mam ochotę wypróbować coś z produktow The Balm. Tyle się już o nich naczytałam, a jeszcze nic nie wypróbowałam.
OdpowiedzUsuńKredki z GR są świetne :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny zestaw :) Mi wczoraj udało się upolować w końcu róż Max Factor w tym samy kolorze co Twój i jestem nim oczarowana! Przepięknie wygląda na policzku :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Hm ta paletka MAP mnie zaciekawiła ;D
OdpowiedzUsuńRozświetlacz Wibo chciałam ostatnio kupić, ale był tylko 1 egzemplarz i to w strasznym stanie ;/
OdpowiedzUsuńSame wspaniałości :) Rozświetlacz Wibo u mnie sprawdza się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.