Podobnie jak w tamtym roku, marka Paese ogłosiła, że i w tym można zakupić Paesebox, w którym znajduje się 7 pełnowymiarowych kosmetyków.
Wszystkie wybierane są losowo, ale każdy pochodzi z innej kategorii, więc nie trzeba się martwić, że ktoś w pudełku znajdzie dwa róże do policzków, bądź też dwa cienie do powiek.
W tamtym roku skusiłam się na dwa pudełka i w jednym z nich znalazłam bardzo fajny róż, który często ląduje w postach z ulubieńcami, więc trochę mnie kusiło, aby znowu skorzystać z okazji i zamówić box.
Ostatecznie decyzję o zakupie podjęłam po zobaczeniu kilku zdjęć na Instagramie z zawartością pudełek. W sobotę zrobiłam przelew, wysłałam dane do wysyłki na podany adres mailowy i oczekiwałam paczki, która dotarła dzisiaj przed południem.
Nadszedł czas na podsumowanie zakupów dokonanych w czerwcu, głównie podczas różnych promocji.
Jest tego mniej, niż było chociażby w maju, więc wszystko idzie w odpowiednim kierunku.
Kupiłam kilka rzeczy do pielęgnacji, ponieważ trafiła się bardzo dobra okazja, trochę kolorówki w nietypowych dla mnie odcieniach (chodzi tu głównie o cienie do powiek), oraz rzeczy, które na pewno mi się przydadzą i będą często używane. Jednym słowem, niemal udało mi się kupić, to co potrzebuję. Niemal, bo niektórych kosmetyków nie potrzebowałam, ale zachwyty nad nimi w blogosferze spowodowały, że zapragnęłam je mieć.
buble
kolorówka
twarz
Nie polubiliśmy się - Bourjois 123 Perfect CC Cream, 31 Ivory
14 sierpnia 2015
Przypuszczam, że większość z was zna ten podkład; być może macie go w swojej kosmetyczce lub czytaliście o nim na niejednym blogu, bo w końcu kosmetyk był jednym z hitów blogosfery.
Do mnie trafił stosunkowo późno; kupiłam go na promocji w Rossmannie za połowę jego regularnej ceny i dzięki temu mogłam się przekonać jak sprawdzi się u mnie.
Produkt ten zalicza się bardziej do kategorii kremów tonujących/koloryzujących, jak do podkładów, przynajmniej na różnych stronach internetowych znajduje się on w tej właśnie kategorii.
Jest to kosmetyk z tzw. nowej generacji, czyli taki, który nie tylko pozwala nam uzyskać ujednoliconą, rozświetloną cerę i ukryć wszelkie niedoskonałości, ale także pielęgnuje skórę twarzy. 123 w jego nazwie, nawiązuje do trzech pigmentów zawartych w składzie Bourjois, które mają niwelować oznaki zmęczenia, zaczerwienienia, a także ukrywać przebarwienia.
Krem posiada SPF 15 i dostępny jest w czterech odcieniach.
Opis piękny, cena około 50zł za 45ml, ale oczywiście podczas częstych promocji, lub też przez internet, można upolować go nawet za połowę tej kwoty, tak jak ja to zrobiłam, i tak właśnie radziłabym zrobić.
Aby była równowaga, chociaż pozorna, po poście zakupowym nadeszła pora na post z zużyciami ostatnich tygodni. Kilka opakowań się zawieruszyło, bo w trakcie porządków wpadliśmy w szał wyrzucania, ale na szczęście udało mi się uratować większość pustych opakowań po kosmetykach, których używałam jakiś czas temu.
Tak więc, nie przedłużając już, zapraszam na kolejny (bodajże drugi w historii bloga) post ze zużyciami.
Wprawdzie emocje już dawno opadły, ale może część z was pamięta jeszcze, że w kwietniu i maju była w Rossmannie promocja -49% na produkty do makijażu. Wiele osób zaszalało; w końcu podczas takiej promocji warto kupić, to co się kończy, czy też to, co planowaliśmy od jakiegoś czasu, ale ciągle było nam żal pieniędzy.
Jak zwykle stworzyłam listę produktów, które, według mnie, są warte uwagi, oraz stworzyłam swoją listę mazideł, na które chciałam zapolować.
Wyszło jak zwykle, kupiłam więcej, niż planowałam, i coś mi się wydaje, że następnym razem, na czas takich promocji, będę musiała unikać blogów, instagramu oraz FB, bo wszędzie pełno pokus.
Jak sami zauważycie, najbardziej interesowały mnie lakiery do paznokci, zwłaszcza z Wibo, oraz produkty do ust. Kupiłam także kilka kosmetyków na blogowej wyprzedaży, jeden słynny kosmetyk na równie słynnej Truskawie, cudne szminki z Golden Rose, które ciągle za mną chodziły, oraz kilka innych rzeczy z drogerii. Pochwalę się także wygraną w konkursie;)
Pokazywałam wam już dwa lakiery Mistero Milano: róż oraz ciemniejszy błękit. Dzisiaj pora na kolejny odcień o uroczej nazwie dolcezza (sweetie), który faktycznie jest słodki, ale nie mdlący;)
W buteleczce wygląda jak mocny, średni róż, więc podczas malowania doznałam małego szoku, kiedy moim oczom ukazał się niemal neonowy, mocny i soczysty róż.
Jako, że jestem fanką neonów, to od razu podbił moje serce, zwłaszcza że nie tylko jego kolor jest przyjemny.
Wiem, że czerwiec minął już jakiś czas temu, ale jak wiecie miałam przerwę w blogowaniu, więc niektóre posty pojawiają się ze sporym opóźnieniem - właśnie tak jak ten.
Podczas typowo wakacyjnych miesięcy: lipca i sierpnia, kolorówka idzie u mnie w kąt i moja skóra ma wolne od wszelkich mazideł: pudrów, korektorów, cieni, szminek itd. Jest to głównie spowodowane tym, że podczas upałów makijaż ze mnie dosłownie spływa, a że nie mam oporów przed wyskoczeniem w miejscu publicznym bez niego, to daje sobie spokój podczas wysokich temperatur i nie tynkuje twarzy.
Pewnie z czasem się to zmieni, ale póki mogę sobie pozwolić na takie wygody, to z tego korzystam.
Jednak zarówno w maju, jak i w czerwcu, sięgałam po kosmetyki kolorowe i szybko okazało się, że wśród produktów, które niedawno kupiłam (ale nie tylko tych), znalazło się wiele takich, które podbiły moje serce.