Staram się!
Naprawdę staram się spełniać postanowienia noworoczne i zmniejszać swoje zapasy kolorówki i kosmetyków do pielęgnacji, bo za każdym razem kiedy na nie patrzę, czuję się trochę przytłoczona i zaskoczona, że aż tyle tego jest.
Jest we mnie trochę z typowego leniuszka, który wykończony po całym dniu, marzy tylko o tym, żeby wskoczyć do łóżka, położyć głowę na poduszce, zamknąć oczy i powoli usnąć. Nie chce mi się bawić w peelingowanie, balsamowanie, nakładanie maski na włosy i czekanie kilku minut aż będzie można ją spłukać. Tak wiem, grzeszę przeciwko urodzie, ale spanie jest takie przyjemne, że nie mam serca odkładać go w czasie i skracać jego trwania. Dlatego też postanowiłam chodzić spać wcześniej, a nie, jak to bywało, przed pierwszą w nocy. Dzięki temu mam więcej siły na zabawę w domowe spa i aż tak nie marzę jeszcze o głębokim śnie. Sposób się sprawdza, chociaż może jeszcze tego nie widać po tych zużyciach, ale jest lepiej niż było.
Dzisiaj trochę o kosmetykach, które zużyłam w ciągu ostatnich miesięcy; o niektórych pamiętałam, aby zrobić im zdjęcia przed wyrzuceniem, ale o większości niestety zapomniałam, więc dodam zdjęcia z internetu, aby nie było zamieszania.