kolorówka
odpowiedniki
twarz
Porównanie MakeUp Academy Undress Your Skin i Mekup Revolution Vivid Baked Highlighter Peach Lights
24 marca 2015
Jeżeli widzieliście chociaż raz moje posty z zakupami kosmetycznymi, to pewnie domyślacie się, że mam sporo mazideł różnego typu.
Do tej pory wydawało mi się, że w moim zbiorze nie ma kosmetyków, które kolorystycznie są identyczne lub bardzo podobne, jednak okazało się, że jestem w błędzie i znalazłam kilka takich przyjemniaczków przy porządkach w kolorówce.
Nadeszła zatem pora na przedstawienie pierwszej pary, z której na pewno ucieszą się wielbicielki rozświetlaczy.
Nadeszła zatem pora na przedstawienie pierwszej pary, z której na pewno ucieszą się wielbicielki rozświetlaczy.
Wśród oferty Makeup Revolution mamy Pink Lights, Golden Lights i Peach Lights. Właśnie ten ostatni jest w 98% taki sam jak słynny rozświetlacz MUA Undress Your Skin, o czym możecie się przekonać czytając dalszą część notki.
Oba kosmetyki kupiłam przez internet, w tym samym miętowym sklepie, ale niestety rozświetlacza MUA już nie ma (na stronie MUA są dwa nowe rozświetlacze z serii Undress Your Skin w odcieniach Pink Shimmer i Iridescent Gold; nie wiem czy Pink Shimmer różni się kolorem od tego, starego, ale wydaje mi się, że jest to ten sam produkt tylko już z nazwą odcienia).
Za Peach Light płaciłam podczas promocji jakoś 12zł (cena regularna to 15-16zł), natomiast za rozświetlacz MUA 17zł, co bardzo się opłacało, ponieważ na allegro kosztował (i wciąż kosztuje) 25-27zł, a na jednej aukcji cena wynosiła niemal 40zł, więc kogoś wyraźnie już poniosło.
Kosmetyki zamknięte są w plastikowych opakowaniach (MUA białe, MUR czarne), z transparentnymi wieczkami, na których mamy napisy.
Oba mają po 7.5g, niemal identyczny skład i przepiękne tłoczenia na rozświetlaczach, które cieszą oko.
Jeżeli chodzi o same kosmetyki, to Peach Lights w opakowaniu wygląda jak jasna brzoskwinia z odrobiną różu.
Peach Lights jest lepiej napigmentowany i daje mocniejszy, bardziej widoczny efekt, już przy pierwszym muśnięciu skóry pędzlem. Na skórze kolor jest ciut jaśniejszy (ma w sobie więcej srebra) i odrobinę bardziej wrzosowy, ale to naprawdę niewiele.
Undress Me Too jest za to twardszy, taki jakby suchy i przez to też mniej napigmentowany, więc przy nakładaniu daje słabszy efekt, co niektórych może ucieszyć, a innych rozczarować. Oczywiście można przy jego pomocy osiągnąć mocniejszy efekt, ale trzeba do tego więcej warstw i twardszego pędzla. Odcień wydaje się być też bardziej różowy (oba rozświetlacze mają chłodny odcień), ale w słońcu oba błyszczą się niemal identycznie i na skórze różnica jest niezauważalna. No może oprócz tej dotyczącej efektu - MR jest po prostu mocniejszy.
Trwałość mają w sumie zbliżoną; pod koniec dnia kosmetyku MUA już praktycznie nie widać, bo nałożony w takiej małej ilości gdzieś znika, za to MUR jest jeszcze zauważalny i widać ten błysk na policzkach. Nie jest on taki intensywny jak wcześniej, ale wciąż można go dostrzec.
Wizualnie, pod względem tłoczeń i opakowania, bardziej podoba mi się MUA, jednak pod względem jakości opakowania wygrywa MUR, ponieważ plastik jest grubszy a zamknięcie mocniejsze. Gdybym miała zdecydować się na jeden z tych kosmetyków, to pewnie wybrałabym Makeup Revolution, bo lubię widoczny efekt, który mogę osiągnąć łatwo i szybko, a do tego dodatek tych srebrnych drobinek (bardzo malutkich) sprawia, że rozświetlacz ma ładniejszy kolor, który może i na skórze nie różni się aż tak bardzo od tego jaki daje MUA, ale jednak wolę coś jaśniejszego i mniej różowego, a sama świadomość tego, że MUR ma właśnie taki odcień sprawia, że sięgam po niego zdecydowanie częściej.
28 komentarze
Nie miałam , ale rozświetlacz MUR bardziej do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńja mam Peach Lights :) bardzo go lubię
OdpowiedzUsuńW sumie to są do siebie podobne :D
OdpowiedzUsuńSą niemal identyczne;)
UsuńWybrałabym MUR! :)
OdpowiedzUsuńMam Peach Lights i to czego w ni nie lubię to właśnie ta różowo-fioletowa poświata.Ale faktycznie trzyma się cały dzień.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo też byłam rozczarowana, bo oczekiwałam zupełnie czegoś innego:/ miałam nadzieję, że to będzie taka delikatna, rozbielona brzoskwinia, a tu zupełnie inny kolor;)
UsuńMam rozświetlacz z MR i to dokładnie w tym samym kolorze. Jestem z niego zadowolona, ale osobom o ciepłej karnacji lub delikatnie opalonym bym go nie poleciła :P
OdpowiedzUsuńMUA subtelniejszy, a przez to dla mnie ładniejszy :) No ale ja nie jestem obiektywna, przy tłustej cerze z rozświetlaczami muszę być ostrożna. Co nie zmienia faktu, że rozświetlenie uwielbiam, zmuszona jestem tylko szukać dla siebie delikatnych rozwiązań.
OdpowiedzUsuńRozumiem:)
UsuńMUA faktycznie subtelniejszy i potrafi dać bardzo delikatny efekt, taki naturalny, więc mógłby Ci się spodobać (podobnie jak Lightscapade z MACa właśnie;))
Mam serducho MUR ale na razie mnie zawiodło :(
OdpowiedzUsuńUuu, a to dlaczego? a te serca takie piękne i tak je dziewczyny często chwalą, że już sama miałam kilka razy klikać;)
UsuńBardzo fajne porównanie :) ! Super są takie posty. Mi bardziej się podoba (ze zdjęć) MUA. Nie mialam natomiast żadnego z nich.
OdpowiedzUsuńDzięki:) już mam kolejny w zapasie, ale tym razem będzie o MACu i Maybelline:D
UsuńMUA bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńMUA bardziej mi się podoba, może dlatego, ze jest subtelniejszy :)
OdpowiedzUsuńAleż one są do siebie podobne. Na zdjęciach oczywiście. Nie wiem czy te srebrne drobinki w Makeup Revolution by mi nie przeszkadzały, ale postawiłabym na ten rozświetlacz chyba.
OdpowiedzUsuńOne nie są widoczne:) jedynie jak się porządnie przyjrzysz;) ale sprawiają, że jest on taki chłodniejszy, jaśniejszy i jakiś taki bardziej "naturalny", a nie typowo różowy:D
UsuńBędę musiała je kiedyś przetestować :)
OdpowiedzUsuńNie używam rozświetlaczy, ale wiem, że moja siostra ma MUA i MUR Golden Lights i obydwa sobie chwali :)
OdpowiedzUsuńMuszę któryś z nich przetestować :) Bardziej chyba skusił mnie MUA :)
OdpowiedzUsuńMoje wszystkie obecne rozświetlacze mają złotawe odcienie, a w kolekcji zdecydowanie brakowało mi czegoś chłodniejszego, więc skusiłam się na Peach Lights z MUR :) Mam nadzieję, że się polubimy :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak wam przebiega znajomość;)
UsuńRzeczywiście są niemal identyczne, co nie zmienia faktu, że piękne :)
OdpowiedzUsuńPrawie nie widać różnicy.
OdpowiedzUsuńMam MUR i jestem nim zachwycona i wcale Ci się nie dziwię, że od razy kupiłaś wszystkie odcienie :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza za taką cenę! :) spokojnie mogłyby kosztować po 30zł/sztukę ;) mam nadzieję, że nie podrożeją, bo to naprawdę fajne kosmetyki za niską cenę.
UsuńKolory piękne, ale skład...aluminium i parabeny..:(( nie kupię
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.