kolorówka
zakupy
Event Rimmel i zakupy ze stolicy - Phenome, The Body Shop i Bath & Body Works oraz H&M
21 stycznia 2015
Pewnie już widzieliście relacje z eventu makijażowego Rimmela, który miał miejsce w Warszawie 8 stycznia. Właśnie tego dnia odbyło się wielkie testowanie nowej maskary z olejkiem arganowym Wonder'full Extreme Black.
Tak, i ja znalazłam się na tym evencie, który pozostanie w mojej pamięci na długo, a jeśli chociaż na chwilę o nim zapomnę, to zakupy, które przywiozłam z naszej stolicy, na pewno mi o nim przypomną.
Event był nie tylko okazją do poznania nowego cuda marki Rimmel, ale także na dowiedzenie się jakim typem kolorystycznym jestem, poznanie dziewczyn, z którymi do tej pory rozmawiałam jedynie przez internet oraz na pierwszy makijaż wykonany przez profesjonalistkę.
Zacznę może od początku, aby opisać jak to wszystko wyglądało.
Zaraz po rozpoczęciu eventu zmyto wszystkim uczestniczkom makijaż, aby móc przeprowadzić analizę kolorystyczną.
Każda z nas dostała swój własny plan z wyznaczonymi godzinami na analizę kolorystyczną oraz makijaż. Osoby, które czekały na swoją kolej mogły spokojnie porozmawiać przy czymś do picia oraz jedzenia, więc nie padałyśmy z głodu i pragnienia.
Na analizę trafiłam do przemiłej Pani, która stwierdziła, że jestem zimą. Nie powiem, ucieszyło mnie to, bo już od dawna twierdziłam, że taki właśnie ze mnie zimowy typ, więc trochę by mi głupio było, gdyby okazało się, że jednak żyłam w błędzie przez cały ten czas. Do rąk każdej osoby po analizie, trafiła książeczkę z kawałkami materiałów, w odcieniach, które pasują do typu kolorystycznego danej osoby (te książeczki mają jakąś fachową nazwę? ktoś wie?)- przyznaję, że bardzo mi się to spodobało, w końcu fajnie mieć taką małą pomoc.
Następnie wypełniałyśmy krótkie ankiety, a po zsumowaniu punktów wyszło jaki typ makijażu pasuje do każdej z nas - najwięcej było chyba Kate Moss i ja także znalazłam się w tym gronie, więc mój makijaż miał skupiać uwagę na mocno podkreślonych oczach.
Stanęło na fioletowym smokey z kreską.
Makijażystki wypełniały także nasze karty - wpisywały jaki odcień danego kosmetyku został użyty przy naszych makijażach.
Po tym nastąpiła wielka chwila zaprezentowania nowej maskary Wonder'full, wielki test oraz wypełnienie ankiet dotyczących tuszu.
Jeżeli chodzi o sam tusz, to na pewno rzuca się w oczy ze względu na swoje piękne opakowanie - metaliczne, w dwóch odcieniach brązu - no cudne! Tusz jak już wiecie jest wzbogacony o olejek arganowy, ma odcień głębokiej czerni, oraz giętką szczoteczkę, która ma pomóc wytuszować dokładnie rzęsy.
Tusz na moich rzęsach daje delikatny efekt; wydłuża je dość mocno, ale słabo pogrubia, więc osiągam przy jego pomocy naturalny efekt, a niestety ja jestem fanką czegoś mocniejszego. Jednak nie tracę nadziei, czekam aż tusz będzie odrobinę mniej mokry i może wtedy wyczaruję coś naprawdę wow.
Na koniec każda z uczestniczek otrzymała kilka kosmetykó marki Rimmel: tusz Wonder'full Extreme Black, Scandaleyes jumbo liquid eye liner, kredkę Colour Rush w odcieniu 500 The Redder, The Better oraz Scandaleyes eye shadow stick w odcieniach 003 Bad Girl Bronze oraz 002 Bulletproof Beige.
Kolorystycznie zarówno kredka do ust, jak i kredki do oczu są bardzo mojaśne, więc na pewno będą używane.
Wszystkie uczestniczki otrzymały taki sam zestaw (takie same kolory), więc nikt nigdzie nie biegał wymieniać się kolorami, bo i takie sytuacje się w końcu zdarzały.
Zakupów w stolicy nie planowałam, ale Karolina chciała iść do Złotych Tarasów wydać miliony w MACu ;) więc decyzja została podjęta i trzeba było wyruszyć w drogę. Z racji tego, że jednak w Warszawie jest wiele sklepów, których nie ma u mnie, postanowiłam nie opierać się przed pokusami i jednak skorzystać z okazji aby kupić coś, czego nie mogę upolować u siebie.
W H&M wpadł mi w oko ogromny, niebieski pierścionek oraz zestaw obrączek, które akurat posiada Karolina (strasznie mi się spodobały na jej zdjęciach). Przy kasie w oko wpadły mi jeszcze ciepłe skarpetki i całe szczęście, że H&M jest także u mnie, bo planuję kupić jeszcze jedną parę. Jeżeli komuś szybko marzną stopy, to polecam!
W Bath&Body Works pierwsze co zaliczyłam, to opiernicz, że robię zdjęcia, a tego nie wolno, więc tylko czekałam, aż kierowniczka do mnie podleci i każe usuwać to co przed chwilą napstrykałam. Na szczęście ten zaszczyt mnie ominął i mogłam skupić się na najważniejszym, czyli wąchaniu i wybieraniu jakiegoś smakołyku do ciała. Padło na krem do ciała Apple Blossom & Lavender, a to tylko dlatego, że już dawno nie trafiłam na tak piękny zapach jabłka. Fanki The Body Shopu muszą mi wybaczyć, ale jabłko z TBS nie umywa się do tego z B&BW.
W Phenome, do którego poszłam tylko dlatego, że prosiła mnie o to siostra, bo chciała żeby jej coś kupić (ostatecznie stwierdziła, że jednak nic nie chce) kupiłam bestseller marki, Replenishing Moisturizing Oil. Kusiło mnie też ogromnie serum Let It beam (nawilżające serum o zapachu świeżych jabłek), ale w końcu na pierwszy rzut poszło coś,czym zachwyca się wiele osób.
Na sam koniec trafiłam do The Body Shopu, gdzie kupiłam żel pod prysznic Brazil Nut (pachnie obłędnie! niestety masła do ciała już nie było, ale nic straconego - upolowałam je przez internet;)), Facial Brush do czyszczenia twarzy, Facial Massager oraz słynny bananowy szampon i odżywkę.
O tych bananowych cudach kompletnie bym zapomniała gdyby nie moja zakupowa towarzyszka, później bym się wściekała, że taka ze mnie fanka bananów, a o takiego hitu nie kupiłam.
W Rossmannie kupiłam także czarny cień Miss Sporty (tylko dlatego, że zapomniałam zabrać swojego, a potrzebowałam do kresek) oraz neonowe gumki do włosów - uwielbiam takie!
P.S. A teraz wyobraźcie sobie, że w środę wieczorem, na kilkanaście godzin przed całym eventem, na ustach pojawiła mi się opryszczka! drugi raz w życiu...nie ma to jak mieć szczęście;)
23 komentarze
zgadzam się moje miasto jest najlepsze <3 a MAC(zek) w złotych tarasach i Arkadii wymiata :) zawsze jak tam wejdę to jakbym oczopląsu miała dostać, nigdy nie mogę zdecydować się na co się skusić. Miałam już 2 podejścia i jednak nadal nie wiem, chciałabym większość :D
OdpowiedzUsuńW Krakowie jest o tyle lepiej w MACu, że większość rzeczy jednak jest dostępna (poza limitkami i często soft&gentle). Jak byłam w ZT to z szoku nie mogłam wyjść, że tyle rzeczy jest wyprzedanych! jednak ludzie kupują jak szaleni:D
UsuńJa częściej zaglądam do MAC'A do Arkadii, tam zawsze jest większy wybór, następnym razem polecam zajrzeć tam ;) W Złotych Tarasach zawsze mam problem z trafieniem do MAC'A, gdyż moim zdaniem jest on tam źle usytuowany i ciężko jest na niego trafić. Sama tak miałam, że jak pierwszy raz tam poszłam i pytałam o ten sklep, to nawet nikt nie wiedział o co ja pytam, myśleli, że mcdonald's pytam :D
UsuńNiestety my w Wawie nieobeznane i trochę bałyśmy się zapędzać do Arkadii;) ale może kiedyś się to uda:)
UsuńNo, my zjechałyśmy z wyższego piętra i szukałyśmy jak durne, a okazało się, że MAC zaraz obok...faktycznie go nie widać, tak jakoś schowany jest heh
Ja też mimo iż mieszkam od urodzenia w Krakowie to Warszawe wprost uwielbiam i kilka razy w roku do niej zaglądam:) A jeśli chodzi o galerie to również polecam Arkadię no i Mokotów też bardzo lubię:)
UsuńJa mimo, ze tam mieszkam, to zakupy staram sie robić co miesiąc albo i rzadziej, bo inaczej bym tam fortune przepuscila, bo najczęściej właśnie robie kosmetyczne. A jak wszystkie dobrze wiemy świat blogosfery potrafi skutecznie kusić :)
UsuńDokładnie! ja obiecałam sobie, że postaram się ograniczyć z zakupami kosmetycznymi, a ciągle coś mnie kusi! dzisiaj kupiłam puder Vichy dermablend...niby nie potrzebuję, bo mam jeszcze inne, ale promocja była i tak sobie przypomniałam jak czytałam wiele pozytywnych recenzji;):D no i trzeba było kupić...
Usuńbananowe <3
OdpowiedzUsuńBrazil Nut z TBS to jeden z moich ulubionych zapachów, delikatnie wytrawny, nie za mdły, bardzo mój :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest:) udało mi się upolować i masło i peeling w dobrej cenie;) więc będę cała pachnieć brazil nut!
UsuńTe skarpety! <3
OdpowiedzUsuńHehe dlatego muszę iść po kolejne:D świetne są xD czekam aż mi ktoś powie, że za stara jestem na takie;)
UsuńJa nigdy nie nosiłam nic na palcach, a teraz mam taką fazę na pierścionki i obrączki, że szok! :D
OdpowiedzUsuńJa tak mam z zegarkami:D kiedyś nie nosiłam, a nagle jak mnie wzięło, tak ciągle mi mało!;)
UsuńRecenzję z eventu już widziałam i zdecydowanie świetne wydarzenie :) A bardzo podobają mi sie zakupione przez Ciebie pierścionki w H&M :)
OdpowiedzUsuńCzasami można u nich trafić niezłe sztuki;) bardzo podobają mi się też ich naszyjniki, zwłaszcza te wielkie, ale zawsze czekam na wyprzedaże, bo jednak ceny trochę mnie zniechęcają;)
Usuńten event z Rimmel musiał być świetny :) zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńByło bardzo fajnie:) może jeszcze kiedyś coś zorganizują podobnego:D;)
UsuńO jestem ciekawa jak będzie sprawował się ten olejek od Phenome ;)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam robioną analizę kolorystyczną na studiach, ale to była jakaś lipa ;-))
OdpowiedzUsuńTak tak wszystko na mnie :P
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie kuszą mnie kosmetyki Phenome, po co je wąchałam, jak zużyje trochę zapasów to pewnie coś jabłkowego przygarnę :D
A na evencie było super i fajnie było Cię poznać i do następnego :*
Event zorganizowany naprawdę świetnie. Zakupy się udały, widzę. Czyli dobrze, że jednak na nie poszłaś.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zakupy - przyjemnego używania :) Jestem ciekawa tego masażera do twarzy TBS, daj znać jak się będzie u Ciebie spisywal :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Dziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.