Jak większość blogerek, uwielbiam lakiery do paznokci. Tyle kolorów, wykończeń i marek.
Ciągle jakieś nowości, które zalewają blogosferę i kuszą z każdej strony.
Na szczęście lakiery nie kosztuje bardzo dużo (no chyba, że chodzi np. o Chanel), więc tak jakoś łatwiej się je kupuje i czasami można się zatracić w tym lakierowym szaleństwie.
Później oczywiście okazuje się, że w ciągu kilku dni przybyło nam nie 5, ale 15 nowych sztuk, a ta liczba wciąż się powiększa.
Na szczęście trochę zaczęłam panować nad tym szałem i w ciągu ponad 4 miesięcy, przybyło mi (z tego co znalazłam i o czym pamiętałam) 14 sztuk, więc nie ma tragedii.
Oprócz typowo jesiennych odcieni, kupiłam też kilka bardziej wiosennych kolorów, które pewnie trochę poczekają na swój debiut na paznokciach, jednak debiut blogowy zaliczą już dzisiaj.