Jedynymi lakierami, które ostatnio kupuję są zazwyczaj lakiery marki Essie. Owszem, czasami zdarza mi się skusić na jakiś inny lakier, ale jednak moje serce i pazury należą głównie do Essie, które uwielbiam za trwałość. Wiem, że wiele osób nie rozumie tego ich fenomenu, ale w końcu u każdego taki lakier zachowuje się inaczej - u mnie są to jedynie lakiery, które wytrzymują 5-7 dni.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy przybyło mi kilka essiaków, które były na mojej liście już od dłuższego czasu, oraz dwa takie, których nie planowałam, ale na blogach tak dziewczyny kusiły, że w końcu postanowiłam zaryzykować i kupić.
Z racji tego, że cena Essie nie jest niska, czekałam na porządne promocje, aby zaopatrzyć się w te kilka sztuk oraz przeglądałam aukcje internetowe, bo w końcu niektóre kolory nie są dostępne stacjonarnie.
Takie właśnie promocje trafiły się w super-pharm (2 sztuki w cenie 1) oraz ostatnio w Hebe (-40%) gdzie niestety nie poszalałam, ponieważ większość lakierów była w okropnym stanie: mocno rozwarstwione w nagrzanych buteleczkach.
Pora na pokaz lakierów!
Jaśniutki, delikatny Mademoiselle, który ma nam zapewnić efekt zadbanej płytki paznokciowej.
Według wielu osób jest to idealny lakier do frencha - taki z dodatkiem różu. Nie kryje mocno, więc osoby, które oczekują takiego mleczaka na paznokciach lepiej niech zainwestują w Fiji - w sumie kolor podobny, tylko kryjący.
Zdjęcie poniżej najlepiej oddaje odcień Madamki.
Koło Tart Deco chodziłam już od dłuższego czasu, ale ciągle nie mogłam się zdecydować na zakup, ponieważ rzadko sięgam po takie odcienie. Jest to niby koral, chociaż według mnie to on wygląda bardziej jak pastelowa morela z odrobiną różu (odrobinką!). Na zdjęciach odcień wyszedł trochę jaśniejszy, niż jest w rzeczywistości.
Maximillian Strasse-Her to odcień kupiony przez internet (razem z In the Cab-Ana), ponieważ nie jest dostępny stacjonarnie. Według opisów, które znalazłam w internecie, jest to szarość z nutką zieleni...i teraz trochę dziwnie się czuję, bo według mnie to szarość z dodatkiem niebieskości, a nie zieleni. Kojarzy mi się z takim pochmurnym, wieczornym niebem.
lakier otrzymałam już trochę pobrudzony czymś ciemnym |
Kolejny lakier to Bahama Mama (nazwa słynnego bronzera TheBalm;)).
Piękna, dojrzała czereśnia z dodatkiem fioletu - takie bordo, które przyciąga wzrok.
Kolor bardziej z tych jesiennych, niż letnich, ale nie mogłam go nie kupić!
Lakier, który na pierwszy rzut oka jest bardzo podobny do Where's my chauffeur?, to właśnie In the Cab-Ana. Na szczęście ten ma w sobie więcej niebieskiego odcienia i na paznokciach jest ciut ciemniejszy, więc widoczne różnice są (przynajmniej na zdjęciach). Podobnie jak Maximillian Strasse-Her, ten przyjemniaczek ma wąski pędzelek, co średnio mi odpowiada, bo jednak łatwiej maluje mi się paznokcie szerokim pędzelkiem, ale nie ma co narzekać, bo kolor jest piękny (na żywo ciemniejszy niż na zdjęciu).
Słynny Watermelon, którego ciężko było zdobyć, bo ciągle był wyprzedany. W końcu capnęłam ostatnią buteleczkę w krakowskim SP.
Pierwsze malowanie jeszcze przede mną, ale już mogę napisać, że ten kolor faktycznie ma w sobie to coś. Taka malinowa czerwień na pewno będzie wyglądać pięknie na paznokciach, zarówno przy opalonej skórze, jak i tej jasnej, jeszcze nie muśniętej promykami słońca.
Długo szukałam idealnego białego lakieru: takiego, który świetnie kryje, nadaje się zarówno jako baza pod inne lakiery (np. neony), jak i solo. Póki co, Blanc jest najmocniej kryjącym bielak, z jakim się spotkałam.
Była biel, więc i nadeszła pora na czarny lakier. Licorice kupiłam właściwie przez pomyłkę, ponieważ w świetle lamp wyglądał jak bardzo ciemna zieleń.
W domu okazało się, że jest to jednak czarny lakier. Smolista, głęboka czerń, która na pewno się przyda. Planuje porównać ją z dwoma innymi czarnymi lakierami: OPI, który znika z końcówek już po kilku godzinach, oraz Gosh.
W domu okazało się, że jest to jednak czarny lakier. Smolista, głęboka czerń, która na pewno się przyda. Planuje porównać ją z dwoma innymi czarnymi lakierami: OPI, który znika z końcówek już po kilku godzinach, oraz Gosh.
Który essie spodobał się wam najbardziej? Macie któryś z tych odcieni? a może planujecie kupić? :)
28 komentarze
Widzę, że jesteś tak zakochana w Essie jak w OPI:) Pierwszy jest prześliczny, taki subtelny.
OdpowiedzUsuńOj jestem:) bardzo lubię także lakiery Zoya, ale jednak są ciężko dostępne i cena wyższa niż Essie, które jednak często są na promocji:)
UsuńBlanc mnie kusi. Wiem, że wspaniale kryje, ale za to ja sama nie wiem, czy jestem gotowa na takie paznokcie. Wciąż mam mieszane uczucia. Z jednej strony to klasyka, elegancja, a z drugiej trochę infantylność porównywalna z malowaniem paznokci korektorem, jak to w czasach szkolnych się czyniło.
OdpowiedzUsuńCzarnuszek za to mi się bardzo podoba. Bahama mama też :)
O szaraczku już się wypowiadałam na Insta :) wciąż się nim zachwycam. Podoba mi się w nim ta lekka domieszka zieleni. Niby za zielenią nie przepadam, ale tutaj jest idealnie wyważona :)
No i Ty w nim zieleń widzisz, a ja niebieski - chyba mam coś z oczami xD
Usuńjeżeli chodzi o Blanc, to miałam takie same obawy, ale jednak jest różnica między pazurami z korektorem, a biały lakierem - i na szczęście ta różnica jest widoczna;) nie byłam przekonana do białych paznokci, ale przyznaję, że ładnie wyglądają:) szczególnie krótkie;)
Z tej gromadki mam tylko Mademoiselle, ale poluje też na Watermelon. Niestety potwierdzam, na promocjach ciężko go ustrzelić, bo rozchodzi się jak świeże bułeczki:/
OdpowiedzUsuńNo niestety...ale prędzej czy później uda się go złapać:)
UsuńWatermelon ;) ulubiony ;) nie mam, ale z wielką przyjemnością bym go wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńMa Bahama Mama mam ogromną ochotę :). Z tego towarzystwa mam Watermelon.
OdpowiedzUsuńO Tart Deco cały czas intensywnie myślę ;) Mam czarnuszka i jestem z niego baaardzo zadowolona. Cudowna czerń i pełne krycie po jednej warstwie mnie kupiło całkowicie <3
OdpowiedzUsuńTo jak tyle myślisz, to trzeba kupić żeby mieć spokój;) mnie tak męczyło już ze dwa miesiące i skończyło się jak widać:D;)
UsuńPiękne kolory, zwłaszcza drugi :)
OdpowiedzUsuńWatermelonem to ja już jestem skutecznie skuszona. Kupię przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe Essiaki, wszystkie mnie się podobają a Tart Deco mam :)
OdpowiedzUsuńŚliczności <3 Muszę się w końcu szarpnąć na jakiegoś Essiaka :)
OdpowiedzUsuńNie mam tylko trzech z przedstawionych przez Ciebie. Lubię Essie :)
OdpowiedzUsuńOczywiście mi najbardziej się spodobał In the Cab-Ana :)
OdpowiedzUsuńŚwietne kolorki, cóż lubię Essiaki jednak u mnie szybko odpryskują max 2 dni i to jeszcze czasem problem ;/
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się te kolorki :)
OdpowiedzUsuńBlanc chętnie bym wypróbowała, niby znalazłam świetną biel z Sally Hansen, ale essiak kusi mimo wszystko. No i przeciwieństwo czyli Licorice, uwielbiam czerń na paznokciach, a ostatnio dawno jej nie używałam, więc przydałby się! :)
OdpowiedzUsuńAle piękne kolorki !!!!! :-)
OdpowiedzUsuńNiezła kolekcja :) Bahama mama mam i bardzo lubię w szczególności na nogach.
OdpowiedzUsuńMam wszystkie z powyższych oprócz Blanc :)
OdpowiedzUsuńNoo to pewnie też jesteś maniaczką essie:D!
UsuńPiękne lakiery :)
OdpowiedzUsuńWiększość absolutnie w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńWszystkie mają piękne kolory. Gdybym miała jednak zdecydować się tylko na jeden, byłoby to prawdopodobnie Tart Deco. Nie mam żadnego lakieru Essie, bo nigdy jeszcze nie udało mi się trafić na promocję, która rzeczywiście skusiłaby mnie do zakupu.
OdpowiedzUsuńta promocja dwa w cenie jednego też za mało kusząca:D?
UsuńPiękne :) ja nie mam jeszcze żadnego Essiaka, podobają mi się biele i róże :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.