Jedynymi lakierami, które ostatnio kupuję są zazwyczaj lakiery marki Essie. Owszem, czasami zdarza mi się skusić na jakiś inny lakier, ale jednak moje serce i pazury należą głównie do Essie, które uwielbiam za trwałość. Wiem, że wiele osób nie rozumie tego ich fenomenu, ale w końcu u każdego taki lakier zachowuje się inaczej - u mnie są to jedynie lakiery, które wytrzymują 5-7 dni.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy przybyło mi kilka essiaków, które były na mojej liście już od dłuższego czasu, oraz dwa takie, których nie planowałam, ale na blogach tak dziewczyny kusiły, że w końcu postanowiłam zaryzykować i kupić.
Z racji tego, że cena Essie nie jest niska, czekałam na porządne promocje, aby zaopatrzyć się w te kilka sztuk oraz przeglądałam aukcje internetowe, bo w końcu niektóre kolory nie są dostępne stacjonarnie.
Takie właśnie promocje trafiły się w super-pharm (2 sztuki w cenie 1) oraz ostatnio w Hebe (-40%) gdzie niestety nie poszalałam, ponieważ większość lakierów była w okropnym stanie: mocno rozwarstwione w nagrzanych buteleczkach.