Wprawdzie maj jeszcze trwa, ale już teraz pokażę wam swoich kosmetycznych ulubieńców, po których sięgałam nie tylko w tym miesiącu, ale i w poprzednim.
Czasami lubię tak przeglądnąć wszystkie swoje mazidła, nawet te, które leżą zapomniane na dnie kosmetyczki; wyciągnąć je i na nowo odkrywać. Niekiedy okazuje się, że należy się z nimi pożegnać, bo jednak nie do końca mi one odpowiadają, ale są też takie egzemplarze, które mnie zachwycają i szybko stają się prawdziwymi hitami.
Dzisiaj będzie trochę o takich właśnie odkryciach.
Oczywiście majowych ulubieńców jest trochę więcej, ale większość już pokazywałam, więc nie było sensu znowu ich focić (na końcu notki będą wypisani).
Tusz do rzęs L'oreal So Couture na początku spisywał się u mnie średnio. Jestem zwolenniczką mocniej podkreślonych rzęs, natomiast ten kosmetyk lubił je posklejać, a efekt jaki otrzymywałam po jego użyciu był bardzo delikatny.
Wszystko zmieniło się kiedy trochę podsechł i kiedy zaczęłam pod niego używać Lovely Curling Pump Up.
Żółciak świetnie rozdziela i delikatnie wydłuża rzęsy, a L'oreal sprawia, że są one porządnie pogrubione, więc efekt otrzymuję taki, jaki najbardziej lubię.
Sam L'oreal też daje radę, ale jednak w takim duecie spisuje się znacznie lepiej, bo w końcu widać, że mam rzęsy ;)
Odkopane, słynne kiedyś, jajeczko EOS do ust to kolejny ulubieniec.
Nie jest to mistrz nawilżania i jeżeli ktoś ma kłopoty z suchymi skórkami na ustach, to to jajeczko średnio się u niego/niej sprawdzi.
Ja polubiłam je jednak właśnie za to delikatne nawilżanie oraz za to, że nie pozostawia na ustach takiej tłustej, błyszczącej warstwy i dzięki temu świetnie nadaje się pod szminki oraz tinty.
Samo opakowanie jest bardzo przyjemne wizualnie, takie oryginalne, różowe, słodkie!
Cienie elfa pamięta ktoś jeszcze? te malutkie czwórki zamknięte w plastikowym, trochę strasznym opakowaniu, ze średniej jakości podwójną pacynką, mogą trochę zniechęcać.
Jednak kolory w Brownstone są na tyle udane, że jestem w stanie wybaczyć wszystko.
Mamy tutaj jasny beż z odrobiną żółci i srebrnymi drobinkami, których nie widać na powiekach, kawę z mlekiem, opalony brąz z odrobinką szarości oraz błotnisty brąz, czyli taki z dużą ilością szarości.
Cienie są dobrze napigmentowane, mają przyjemną, miękką konsystencję i bardzo łatwo się je rozciera. Trochę gorszej jakości jest najciemniejszy cień, ale nie ma co narzekać, w końcu za cienie zapłaciłam coś 6zł i za tę cenę otrzymałam niezłej jakości czwórki, które idealnie nadają się do dziennego makijażu oraz mocniejszego na wieczór.
Na jakość też nie mogę narzekać, ponieważ z bazą cienie wytrzymują na moich tłustych powiekach około 8h.
Podkłady Revlona, Lily Lolo oraz Estee Lauder poszły w kąt od kiedy mam w swoim posiadaniu próbki mineralnego Annabelle Minerals w odcieniu golden fairest (formuła matująca).
Skusiłam się na niego przez Idalię, która go zachwalała, więc uległam pokusie, kliknęłam dwie próbki i tak testowałam i testowałam.
Wczoraj w końcu zamówiłam pełnowymiarowe opakowanie, ponieważ podkład jest naprawdę bardzo dobry, a kolor jest genialny - już dawno nie trafiłam na taki piękny odcień: jasny beż z dużą domieszką żółci.
Efekt po użyciu podkładu jest bardzo naturalny. Koloryt cery jest ujednolicony, rozszerzone pory wydają się optycznie mniejsze, a drobne niespodzianki są niewidoczne.
Do łask natomiast powrócił korektor Bourjois Healthy Mix, który obecnie jest nr 1 wśród korektorów pod oczy, chociaż zaraz za nim jest korektor Miss Sporty.
Bourjois nieźle radzi sobie z moimi cieniami pod oczami, nie wchodzi w załamania skóry pod oczami i nie przesusza.
Nie jest to korektor idealny, ale bardzo blisko mu do niego i nie dziwię się, że tak dużo osób uwielbia ten kosmetyk.
Kolejny z cudów, odkrytych na dnie kufra z mazidłami, to właśnie puder brązujący ze Smashboxa.
Kiedyś miałam słabość do tej marki i w mojej kosmetyczne dominowały mazidła Smashboxa: od błyszczyków, po rozświetlacze, róże i cienie.
Deep Bronze ma odcień średniego brązu, bez domieszki pomarańczy, rudości czy czerwieni; w rzeczywistości jest ciut ciemniejszy niż na zdjęciu.
Nie jest on jednak tak ciemny jak Bahama Mama z TheBalm i jest też słabiej napigmentowany, ale dzięki temu, daje delikatniejszy efekt i nie tworzy smug, więc osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z modelowaniem twarzy, powinny być z niego zadowolone.
Ostatni kosmetyk, to Dior shimmer w odcieniu 002 Amber Diamond - rozświetlacz, po który sięgam obecnie najczęściej. Kolor to delikatnie opalony beż; wiele osób porównuje go do Bobbi Brown shimmer brick w odcieniu Beige i na zdjęciach faktycznie wyglądają bardzo podobnie.
Kosmetyk daje piękny, naturalny efekt, który nie jest tak mocny i widoczny jak w przypadku rozświetlacza Mary Lou-Manizer.
Jest idealny na wiosnę i lato, ponieważ odcień zapewnia efekt skóry delikatnie muśniętej pierwszymi promykami słońca - chociaż może się to wydawać niemożliwe;)
Jest to prawdziwe cudo! dlatego cieszę się, że się go nie pozbyłam.
Ciężko było uchwycić na swatchach odcień Smashboxa i Diora, a cienie wyszły ciut jaśniejsze niż są w rzeczywistości (tzn. niż kiedy się ich więcej nałoży;))
Macie coś z tych kosmetyków? a może mieliście?
20 komentarze
Ja się troszkę zawiodłam na korektorze HM ze względu na odcień i krycie, mimo to nie skreślam go. :)
OdpowiedzUsuńNo nie kryje on bardzo mocno, więc jak ktoś czegoś takiego szuka, to faktycznie lepiej go sobie darować i poszukać czegoś "mocniejszego" :)
UsuńŁadny ten bronzer Smashbox :)
OdpowiedzUsuń...Uwielbiam te jajeczka EOS, a truskawkowe mialam jako pierwsze! :D...
OdpowiedzUsuńA jakie jeszcze masz:D? kuszą mnie inne wersje, ale nie wiem która najfajniejsza;)
UsuńMiałam jajeczko EOS:) Truskawkowe było pierwszym jakie nabyłam i chyba najładniej pachniało:) Potem miałam jeszcze marakuję, owoce lata i malinę z granatem, którą wykańczam obecnie:) Zgadzam się, że nawilżenie nie powala, za to opakowanie budzi ogromne zainteresowanie za każdym razem jak je wyciągam z torebki:)
OdpowiedzUsuńTo prawda:D malina z granatem brzmi ciekawie:> i marakuja:)!
UsuńBardzo lubie jajo Eos i healthy mix:)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym wypróbować EOS ;p
OdpowiedzUsuńhttp://kasia-chocolate-and-chili.blogspot.com/
Paletka cieni bardzo ładna, podoba mi się. Ciekawi mnie jak żółta mascara sprawdzi się u mnie ;)
OdpowiedzUsuńsorbet mnie za ciekawił
OdpowiedzUsuńu mnie trochę nowości :)))
Korektor z Bourjois mam i ja, także bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńŁadny bronzer z SB, muszę się nauczyć używać bronzerów i konturować twarz.
OdpowiedzUsuńMiałam jedynie też próbkę golden fairest ale dla mnie za ciemny niestety ;)
OdpowiedzUsuńUuuu, to dopiero bladzioszek z Ciebie:)!
UsuńTen korektor Bourjois muszę koniecznie kupić :)
OdpowiedzUsuńDior Shimmer jest cudowny, ale ja ostatnio zakochałam się w kolorówce Eris, myślę, że warto spróbować!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuję jak będzie okazja:)
UsuńTeż mam zamiar zamówić pełnowymiarowe opakowanie AM :D
OdpowiedzUsuńPodobnie uzywam tuszu z lovely :) hihi nigdy solo.
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.