aukcje
podróbki
Podróbkowo: UNIKAMY! czyli o perfumach, kosmetykach i innych paskudnych podróbkach z pewnej perfumerii
27 lutego 2014
W końcu jestem, po długiej nieobecności blogowej (możliwe jednak, że niebawem znowu zniknę), i tak na dzień dobry wyskakuję z postem dotyczącym podróbek.
O całej sprawie dowiedziałam się z FB i z wątku na wizażu (TU), więc jeżeli ktoś chce zagłębić się w temat, to zapraszam do lektury.
Odnośnie perfumerii.
Wiele osób uważa, że skoro jest sklep, jest kontakt, są opinie na blogach (i to pozytywne), to przecież nie może być podróbek, bo zaraz odpowiednie organy by się tym zajęły i byłoby po sprawie. Niestety, aż tak pięknie nie jest, więc na wszelkie sklepy/perfumerie także trzeba uważać, bo sprzedają takie perfidne podróbki. Oczywiście, przykład takiej perfumerii już mamy.
Nie kupicie oryginalnych perfum, nie tylko Chanel czy Dior, za 65zł.
Sorry memory, ale takich cudów nie ma. Spotkałam się z tłumaczeniami, że są to perfumy, których buteleczka ma wady fabryczne, więc nie mogły zostać wysłane do perfumerii. Była jeszcze opowieść, że kosmetyki/perfumy wypadły z ciężarówki (oj tak...) i ktoś znalazł je na drodze. Cuda na kiju.
Nie ma też oryginalnych testerów 20ml- takich pojemności po prostu nie ma i możecie tupać ze złością nóżkami, ale i tak nic to nie da. Jeżeli nie będę czepiać się pojemności, to zacznę czepiać się opakowania- serio? takie samo dla wszystkich marek? i osób, które twierdzą, że to oryginały, to nie dziwi?
Perfumeria oferuje także kosmetyki i ubrania.
Tusze do rzęs za 19zł, paletki cieni Chanel za 39zł.
Nie dostaniecie oryginałów w takich cenach. Zresztą wystarczy, że trochę przekopiecie internet żeby się przekonać, że Chanel nigdy takiego kosmetyku nie wypuścił. Według mnie, wystarczy jeden rzut okiem na taką paletkę żeby wiedzieć, że to podróbka (pacynka, brzydkie, niestaranne opakowanie).
I tu już nie chodzi o to, że każdy musi wyskoczyć z 200-300zł na oryginalne perfumy czy paletkę cieni, ale o to, żeby dbać o własne zdrowie (już o innych rzeczach nawet nie wspominam, bo niektórym różnicy nie robi, czy używa podróbki, czy nie).
Nie macie pojęcia, co może być w takich perfumach czy kosmetykach, które nie przechodzą testów dermatologicznych. Można dać do nich wszystko, dosłownie wszystko, bo i tak nikt tego nie sprawdza i nie kontroluje. Często takie przyjemności kończą się wizytą u dermatologa i wielomiesięcznymi kuracjami, aby doprowadzić skórę do porządku. Wtedy na pewno wasze wydatki na maści/tabletki/lekarzy nie skończą się na 200zł.
Polecam przeczytać ten artykuł żeby dowiedzieć się, co można znaleźć w podróbkach: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,100961,14477586,Leja_siki_w_kosmetyki.html
Nie będę pisać już o dziewczynach, które oceniały te cusie, ich blog i ich opinia, jednak nie spodobało mi się, że z ich postów łatwo można było wywnioskować, że te 20ml cusie, to właśnie oryginały. Taka jest prawda, że nie pisze się bloga tylko dla siebie, ale głównie dla innych, dla czytelników, którzy wchodzą na te wszystkie strony w poszukiwaniu informacji dotyczących produktów, czy też różnych promocji i nowości. Wydaje mi się, że osoba, która prowadzi bloga, w pewien sposób jest trochę odpowiedzialna za swoich czytelników, bo jeżeli ktoś uwierzy, że to oryginał, wyda swoje pieniądze na takie perfumy, będzie się cieszyć jak dziecko z super okazji, a przyjdą do niego paskudne podróbki, to co? No, można się wkurzyć.
Warto mieć swój rozum, sprawdzić wszystko, zweryfikować czy mamy do czynienia z podróbką, czy też nie i dopiero wtedy pisać o czymś (to samo tyczy się czytelników- warto mieć swój rozum i zawsze jeszcze sprawdzić przez zakupem dany kosmetyk).
Absolutnie nie obrażam dziewczyn, które testowały te cusie. Cieszę się, że niektóre z nich wyciągnęły z tego wszystkiego wnioski i będą w przyszłości bardziej ostrożne. Szkoda też, że niektóre zachowały się tragicznie.
No cóż zrobić.
zdjęcia: źródło
O całej sprawie dowiedziałam się z FB i z wątku na wizażu (TU), więc jeżeli ktoś chce zagłębić się w temat, to zapraszam do lektury.
Odnośnie perfumerii.
Wiele osób uważa, że skoro jest sklep, jest kontakt, są opinie na blogach (i to pozytywne), to przecież nie może być podróbek, bo zaraz odpowiednie organy by się tym zajęły i byłoby po sprawie. Niestety, aż tak pięknie nie jest, więc na wszelkie sklepy/perfumerie także trzeba uważać, bo sprzedają takie perfidne podróbki. Oczywiście, przykład takiej perfumerii już mamy.
Nie kupicie oryginalnych perfum, nie tylko Chanel czy Dior, za 65zł.
Sorry memory, ale takich cudów nie ma. Spotkałam się z tłumaczeniami, że są to perfumy, których buteleczka ma wady fabryczne, więc nie mogły zostać wysłane do perfumerii. Była jeszcze opowieść, że kosmetyki/perfumy wypadły z ciężarówki (oj tak...) i ktoś znalazł je na drodze. Cuda na kiju.
Nie ma też oryginalnych testerów 20ml- takich pojemności po prostu nie ma i możecie tupać ze złością nóżkami, ale i tak nic to nie da. Jeżeli nie będę czepiać się pojemności, to zacznę czepiać się opakowania- serio? takie samo dla wszystkich marek? i osób, które twierdzą, że to oryginały, to nie dziwi?
Perfumeria oferuje także kosmetyki i ubrania.
Tusze do rzęs za 19zł, paletki cieni Chanel za 39zł.
Nie dostaniecie oryginałów w takich cenach. Zresztą wystarczy, że trochę przekopiecie internet żeby się przekonać, że Chanel nigdy takiego kosmetyku nie wypuścił. Według mnie, wystarczy jeden rzut okiem na taką paletkę żeby wiedzieć, że to podróbka (pacynka, brzydkie, niestaranne opakowanie).
I tu już nie chodzi o to, że każdy musi wyskoczyć z 200-300zł na oryginalne perfumy czy paletkę cieni, ale o to, żeby dbać o własne zdrowie (już o innych rzeczach nawet nie wspominam, bo niektórym różnicy nie robi, czy używa podróbki, czy nie).
Nie macie pojęcia, co może być w takich perfumach czy kosmetykach, które nie przechodzą testów dermatologicznych. Można dać do nich wszystko, dosłownie wszystko, bo i tak nikt tego nie sprawdza i nie kontroluje. Często takie przyjemności kończą się wizytą u dermatologa i wielomiesięcznymi kuracjami, aby doprowadzić skórę do porządku. Wtedy na pewno wasze wydatki na maści/tabletki/lekarzy nie skończą się na 200zł.
Polecam przeczytać ten artykuł żeby dowiedzieć się, co można znaleźć w podróbkach: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,100961,14477586,Leja_siki_w_kosmetyki.html
Nie będę pisać już o dziewczynach, które oceniały te cusie, ich blog i ich opinia, jednak nie spodobało mi się, że z ich postów łatwo można było wywnioskować, że te 20ml cusie, to właśnie oryginały. Taka jest prawda, że nie pisze się bloga tylko dla siebie, ale głównie dla innych, dla czytelników, którzy wchodzą na te wszystkie strony w poszukiwaniu informacji dotyczących produktów, czy też różnych promocji i nowości. Wydaje mi się, że osoba, która prowadzi bloga, w pewien sposób jest trochę odpowiedzialna za swoich czytelników, bo jeżeli ktoś uwierzy, że to oryginał, wyda swoje pieniądze na takie perfumy, będzie się cieszyć jak dziecko z super okazji, a przyjdą do niego paskudne podróbki, to co? No, można się wkurzyć.
Warto mieć swój rozum, sprawdzić wszystko, zweryfikować czy mamy do czynienia z podróbką, czy też nie i dopiero wtedy pisać o czymś (to samo tyczy się czytelników- warto mieć swój rozum i zawsze jeszcze sprawdzić przez zakupem dany kosmetyk).
Absolutnie nie obrażam dziewczyn, które testowały te cusie. Cieszę się, że niektóre z nich wyciągnęły z tego wszystkiego wnioski i będą w przyszłości bardziej ostrożne. Szkoda też, że niektóre zachowały się tragicznie.
No cóż zrobić.
zdjęcia: źródło