Wakacje to okres kiedy mój portfel odpoczywa i nabiera siły na wyprzedaże oraz promocje różnego rodzaju.
Tak było w sumie do tej pory, niestety wszystko się zmienia i tym razem oszczędzanie nie poszło mi tak dobrze.
Podczas tych kilku miesięcy zaszalałam, i znowu nie wiem gdzie co włożyć, bo nigdzie już nie ma miejsca.
Pewnie znowu będę musiała zrobić przegląd mazideł i pozbyć się części rzeczy;)
Nie kupuję za często nowych perfum i w sumie nie wiem co mnie skusiło tym razem, bo zapachu kompletnie nie znałam.
Cena była dobra, opinie w internecie jeszcze lepsze, skład zapachu niezły, a butelka przepiękna.
Zespół kompulsywnego klikania ujawnił się w pewnym momencie i zanim się zorientowałam w domu już czekał na mnie nowy zapach od Juicy Couture.
Jest to po prostu Juicy Couture edp, zapach nie jest w 100% mój, ale idealnie nadaje się na jesień oraz zimę.
Butelka na żywo jest jeszcze ładniejsza, a już dawno żadne perfumy czy kosmetyki, nie zachwyciły mnie swoim wyglądem tak jak ta flaszka.
Korek wygląda pięknie, przywieszki idealnie pasują, a cała butelka może spokojnie stać w łazience na widoku, bo jest wspaniałą ozdobą.
Marionnaud odwiedzam co jakiś czas, głównie w celu sprawdzenia czy aby przypadkiem nie mają nowych róży. Póki co, o różach mogę jedynie poczytać w sieci i pooglądać zdjęcia swatchy.
Jednak, jak wiadomo, jeżeli przyjdziemy do takiego przybytku zła, rzadko kiedy uda nam się ocalić swój portfel. Mi się nie udało...po raz kolejny zresztą.
Kupiłam również Balm Shelter (podkład/krem koloryzujący), zarówno dla siostry (odcień light/medium) jak i dla siebie (odcień light).
Na jesień jest już odrobinę za lekki, ale muszę przyznać, że to mazidło pozytywnie mnie zaskoczyło.
Ostatnim cudem z TheBalm jest bronzer Bahama Mama.
Posiadam go już w paletce, ale chciałam kupić pełnowymiarowy produkt, żeby tą piękną paletkę oszczędzać na wyjazdy.
Następnie zakupy z Hebe, Rossmanna i Natury oraz małego sklepiku, w którym można było (kolejna rzecz, która się zmieniła) upolować wiele rzeczy z Golden Rose.
Wielu osobom kojarzy się on z pigmentem MAC Vanilla, ale na skórze podobieństwa nie ma żadnego.
Ostatni kosmetyk ze zdjęcia pochodzi z Rossmanna i jest to matte eyeliner z lovely w odcieniu zgniłej zieleni (nr 4), który już od jakiegoś czasu bardzo mi się podobał. Powinien być idealny na jesień;)
Na zdjęciu 03 dare to wear może wyglądać jak zwykła czerwień, ale jest to połączenie czerwieni z mocnym różem, natomiast 09 wear berries! to według mnie bardziej fiolet niż jagodowy odcień.
I znowu Rossmann;)
Nigdy nie przyglądałam się takim maluszkom do włosów z Gliss Kur'a, ale po przetestowaniu jednej różowej tubki, efekt spodobał mi się na tyle, że postanowiłam kupić kolejną tubkę.
Tym razem padło na wersje regenerującą silne uszkodzenia, do włosów bardzo zniszczonych i do włosów suchych.
Nie mogłam też przejść obojętnie obok tak bardzo zachwalanej kredkę do ust Bourjois.
Color Boost jest dostępna tylko w czterech odcieniach, więc wybór jest bardzo ograniczony.
Miałam wybrać czerwień (ale oryginalne jak na mnie!), ale tak jakoś odcień 04 Peach on the Beach krzyczał do mnie i krzyczał.
Po pierwszych testach muszę stwierdzić, że rozumiem zachwyt nad tym produktem ;)
Lubię tam chodzić nie tylko ze względu na kosmetyki TheBalm i ich częste promocje, ale także dlatego, że przy kasie można znaleźć ciekawe produkty na sporej przecenie.
Tym razem można było kupić choćby balsam Watsons w wersji almond (migdał).
Normalna cena to ok. 30zł za 250ml, a na promocji zapłaciłam za niego 10zł, więc różnica spora.
Z ich stałej oferty lubię za to zestaw wacików do twarzy Only You 40 Make-up removal oval cotton pads Double face- idealne szczególnie na wyjazdy, które teraz będą mi częściej towarzyszyć.
Ostatnie mazidło, które widzicie dostałam w prezencie. Jest to żel z Yves Rocher, Jardins du Monde, Provencal Lavandin (lawenda z prowansji, 200ml).
Chyba wiele z was zna te żele YR? zapachy mają genialne! ten także pięknie pachnie, ale niestety musi poczekać w kolejce aż zużyję Original Source z serii zimowej;).
Na koniec dwa drobne prezenty od koleżanki mamy z USA.
Cień wypiekany z elf'a w odcieniu bark oraz mozaika marki NYC (color wheel mosaic powder, odcień Rose Glow).
Baked eyeshadow jest mocno napigmentowany, a swoim kolorem bardzo przypomina mi jeden cień Guerlain, który zawiera w sobie mikroskopijne zielone drobinki- ten cień także takie posiada, chociaż wątpię żeby udało mi się to uchwycić na zdjęciach.
Mozaika jeszcze leże niemacana. Trochę minie zanim jej użyję, szczególnie, że wyciągnęłam już typowo jesienne i zimowe róże ;) ale o nich będzie za jakiś czas.
Niedługo część 2 zakupowego postu;) tam dopiero będą perełki :D!
24 komentarze
Miałam masło do ciała w tej migdałowej wersji Marionnaud.
OdpowiedzUsuńNiestety, zapach zupełnie mi nie podszedł.
No migdał albo się podoba, albo nie- taki specyficzny zapach;)
UsuńAle cuda :D
OdpowiedzUsuńSporo ciekawych kosmetyków:) Pomadki Essence też zgarnę:)
OdpowiedzUsuńŚwietne zakupy! :) A ja z chęcią odsprzedam krem tonujący z The Balm w odcieniu Light:D
OdpowiedzUsuńWidziałam;)
UsuńBędę musiała kupić tą kredkę do ust z Bourjois. :) Ale pewnie jest droga :(
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już dokładnie ceny, ale coś ponad 20zł kosztuje, chociaż była niedawno w promocji za 19zł chyba:)
UsuńMoje ubiegłe lato było pt "Peach on the beach " od Bourjois ;)
OdpowiedzUsuńi na 100% poleci ze mną zimowe wakacje w tropiku :D
UsuńOooo:D no proszę:D! światowa kredka będzie:D
UsuńRównież zamierzam kupić tą kredkę Bourjois :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jaki kolor wybierzesz:)
UsuńAleee zakupy! :D Żałuję że nie mam nigdzie blisko Marionnaud, może i na mnie czekałaby taka przeceniona pomadka... Piękny kolor! Te z Essence też mają ciekawe odcienie, ostatnio swatchowałam każdą pomadkę przy szafie i nie mogłam się zdecydować na żadną, każda była ładna.
OdpowiedzUsuńMoże otworzą ?:) oj udało mi się z nią:D to trzeba przyznać;)
UsuńEssence teraz się postarał przy tych pomadkach:)
Ja lepiej nie pokazuję ostatnich zakupów, bo mój mąż zerka czasami na mój blog :D:D:D:D
OdpowiedzUsuńNiedobrze by było gdyby to zobaczył!
Oddawaj ten cień z elf!!!!!!! Już!!!!!!!
A widzisz! dobrze, że wiesz, że zerka;) gorzej by było gdybyś się o tym dowiedziała jakbyś już pokazała swoje zdobycze:D
UsuńHa ha ha!
UsuńNo to fakt!
Ale niedobrze, że nie mogę teraz bezkarnie ich pokazywać :)
Ależ mi się wszystko podoba! :)
OdpowiedzUsuńPomadka Wear Berries wpadła mi ostatnio w oko w Naturze i chyba ją sobie zafunduję :)
Jeżeli lubisz takie kolorki to polecam:):D
UsuńEssence mam i ja!. Te pomadki są super.
OdpowiedzUsuńOj tak:) i kolory też ciekawsze:D
UsuńWiększości nie znam, ale to dobrze :D Zaskoczysz mnie recenzjami :) Za to mam kredeczkę Bourjois i dokonałaś świetnego wyboru ;)
OdpowiedzUsuńPomadke Essence maz mi sprezentowal na wakacjach w Portugalii ;) mam identyczna kredke Bourjois i tez sie nia zachwycam ;) polecam rowniez kredki Catrice ;P
OdpowiedzUsuńfajne te produkty The Balm
Dziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.