kolorówka
zakupy
Nałóż na ryjka nowości kilka: kolorówka cz. 2 (NARS, Guerlain, Chanel i reszta...)
8 października 2013Druga część postu z nowościami przed wami.
Dzisiaj będzie trochę perełek, które marzyły mi się od dawna, ale ciągle wstrzymywałam się z ich zakupem.
Jednak nic nie trwa wiecznie, moja silna wola także, więc i oto przed wami różności ciąg dalszy...
Jako wierna fanka truskawy (strawberrynet) często kupuje tam wiele kosmetyków. Od jakiegoś czasu na truskawie są promocje dziennie, które czasami mają naprawdę kuszącą cenę, więc i ciężko powstrzymać się przed kliknięciem niektórych kosmetyków.
Ma wiele fanek i jeszcze więcej opinii pełnych zachwytów, więc nie zastanawiałam się długo.
Moje proste rzęsy musiały przecież w końcu poznać co to jest podkręcenie.
Kolejną rzeczą, która także została upolowana na dziennej promocji jest baza pod makijaż Clarins Instant Smooth Perfecting Touch. Ma uroczy kolor, który kojarzy się z malinowym budyniem, więc już to zachęca mnie dosięgania po nią.
Ciągle jednak szukam bazy, która mnie zachwyci. Niestety, póki co, najlepsza okazała się baza Korres, więc jeżeli tylko trafi się okazja, kupię ją od razu.
Ostatnia rzecz (ze zdjęcia rzecz jasna;)), którą kupiłam (nie tak dawno temu zresztą) to odżywka i baza pod tusz w jednym: Jane Iredale pure lash, lash extender & conditioner.
Skusiłam się na nią przez jedną z truskawkomaniaczek (James;)), która zrobiła porządne śledztwo i okazało się, że to maleństwo jest według większości użytkowniczek genialne, a że nie miałam już dawno bazy pod tusz, to klikacz włączył się w sekundę.
Kolejnym łupem z truskawy jest róż marki PUPA (wiem, dziecinna jestem, bo co słyszę nazwę PUPA, to mam ochotę sobie pochichotać pod nosem;)). Luminys velvet baked blush w odcieniu 02 Amber Beige, to delikatnie opalony beż z malutkimi drobinkami. Niby to róż, ale dla wielu osób będzie pewnie jedynie rozświetlaczem, bo rozświetla naprawdę mocno.
Kojarzy mi się odrobinę z Dior shimmer powder w odcieniu Amber, ale jeżeli chodzi o błysk, to dają zupełnie inny.
Kiedyś miałam ogromną słabość do kolorówki YSL, szczególnie produktów do ust. Sentyment pozostał, więc pokusiłam się o szminkę z serii rouge pur couture w kolorze 111 Rouge Helios. Jest to jasna czerwień z drobinkami, których na szczęście na ustach nie widać. Można przy jej pomocy uzyskać bardzo delikatny efekt albo i mocniejszy;) jednak nie jest to szminka, która jest bardzo mocno napigmentowana. Przypomina bardziej taki lepiej napigmentowany balsam do ust.
A teraz coś z czego się niesamowicie cieszę!
Kiedy moja przygoda z czerwienią na ustach dopiero się zaczynała, nie wiedziałam jeszcze dlaczego dziewczyny tak panikują po usłyszeniu, że Chanel rouge allure laque, w odcieniu 75 dragon, znika ze sprzedaży. Wyjaśniło się to po obejrzeniu zdjęć w sieci...przepiękna, mocna i elegancka czerwień, to właśnie dragon (nazwa także przypadła mi do gustu;)).
Niestety, kiedy stwierdziłam, że jest to kosmetyk, który bardzo bym chciała mieć, okazało się, że nigdzie już go nie ma, a na ebayu tester tego cuda kosztował prawie 300zł!!!
I tak, któregoś dnia, zupełnie przez przypadek, trafiłam na tester dragona na allegro.
Kliknęłam, zapłaciłam i mam! mój osobisty smok;)
Kiedy na blogu pojawił się post z nowościami lakierowymi KLIK pokazałam wam w nim małe Zoyki, które otrzymałam drogą wymianki. Podczas tej samej wymianki, zdobyłam swoją pierwszą szminkę Guerlain rouge le brillant, bee B64 z kolekcji z pszczółką. Kolor szminki jak najbardziej mi odpowiada, ale posiada ona złote drobinki, które są mocno widoczne na ustach, i będę musiała się do nich przyzwyczaić.
Kolor imaginaire na moich ustach wychodzi trochę inaczej niż bym tego chciała, ale jakość nie rozczarowuje. Błyszczyk świetnie nawilża usta i schodzi z nich równomiernie.
Właśnie ze względu na tą jakość, oraz na moją miłość do czerwieni, kupiłam ten sam błyszczyk w kolorze 60 exces. Jest to kolejna czerwień w zbiorze, ale na szczęście nie dubluje się z żadną inną.
Dzienne promocje na truskawie przyszły na ratunek, i tak oto stałam się posiadaczką podkład Estee Lauder, Double Wear Light, Intensity 1.0. Póki co, mieszam go z podkładem z TheBalm, bo EL jest jeszcze trochę za jasny, ale pod względem krycia i trwałości bardzo mi on odpowiada (2 razy użyłam go samego). Wiem, że większość osób używa go w lecie, bo na zimę jest za delikatny, ale co zrobić? lubię takie podkłady, które jedynie wyrównują koloryt skóry ;)
Zawitałam tam nie tylko podczas promocji na TheBalm, ale także podczas promocji -50% na drugi produkt, -30% na całą kolorówkę i -20% na kolorówkę (+ wykorzystałam swój czek ;)).
Teraz kiedy tylko widzę, że otrzymałam wiadomość od Marionnaud, od razu ją kasuję, trzeba się kiedyś w końcu opamiętać ;)
Pierwszym zakupem był błyszczyk Chanel, levres scintillantes w odcieniu 144 rose dilemma.
Delikatny, jasny róż z milionem mikroskopijnych drobinek. Levresy są dość gęste, więc sprawdzą się także podczas zimy, kiedy nasze usta potrzebują nawilżenia i dobrej ochrony. Dopiero teraz zaczęłam to wszystko w levresach doceniać.
Drugim produktem do ust jest Clinique chubby stick intense w odcieniu czerwieni (03 mightiest maraschino). Kredka, w porównaniu do zwykłych chubby stick, daje naprawdę mocny, i widoczny kolor. Do tego pigment jakby wchodził w usta, i nawet kiedy kosmetyk już z nich znika, to ten kolor pozostaje dalej.
Wtedy także zauważyłam malutki stand z kolorówką Marionnaud, dwa róże, ogromny bronzer, kredki, eyelinery i cztery szminki do ust.
Z tego wszystkiego, najciekawsze były róże, takie dwa wypiekane maleństwa. Bardzo zainteresował mnie jeden z nich, niby koral, ale na skórze bardziej wchodził w brzoskwinie z odrobiną koralu. Marionnaud, delicate breeze blush, w odcieniu 02 exhilerated coral na pewno zainteresuje niejedną osobę tak jak zainteresował mnie. Jest to dobry kolor zarówno na wiosnę jak i na zimę czy jesień, bo ładnie ożywia twarz.
Obecnie jest najczęściej używanym przeze mnie mazidłem. Ma przyjemną konsystencję, bardzo podobną zresztą do Lancome Fever Gloss- dobrze nawilża usta i uroczo pachnie:)
Kupiłam dwa zestawy, w jednym znajduje się mini róż, lakier i błyszczyk w odcieniu Super Orgasm, a w drugim blush & bronzing powder duo ( w odcieniu laguna/angelika) oraz błyszczyk Angelika (zabrakło go na zdjęciu).
Według mnie, są to zupełnie inne kolory. Super orgasm jest znacznie bardziej brzoskwiniowy i taki delikatniejszy. Posiada także drobinki, których na próżno szukać w odcieniu Orgasm.
To duo już od dawna chciałam, również ze względu na Lagunę, którą uwielbiam i mam zamiar kiedyś kupić jej pełnowymiarowe opakowanie.
Luster jest podobny do mojego ukochanego różu Clinique w odcieniu aglow. Jest to połączenie beżu, z brzoskwinią oraz ze złotem. Przepiękny kolor, który uwielbiam na policzkach kiedy mam zamiar pomalować usta na czerwono.
Sin to brudna śliwka, którą kupiłam z myślą o nadchodzącej zimie (oraz jesieni, która już nadeszła).
Póki co, najrzadziej sięgam właśnie po ten odcień, ale myślę, że niebawem może się to zmienić.
Ciekawa jestem czy ktoś przebrnął przez wszystko ;)?
Czego swatche chcecie zobaczyć najpierw? szminek? róży? błyszczyków?
Niedługo planuję zrobić post ze wszystkimi czerwonymi mazidłami do ust, które posiadam- będzie ciekawie;)
34 komentarze
O ludzie! Ile tego? Wspaniałe zakupy :) Wypłata poszła :P
OdpowiedzUsuńDziękuję:D heh nie jest tak źle;) w końcu to z paru miesięcy mazidła:)
Usuńbardzo podoba mi się ten róż z NARS'a SIN :)
OdpowiedzUsuńAleee nowości :) Niech Ci się pszczółką przyjemnie maluje usta :)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję;) konsystencję ma fajną:) tylko do tych drobinek muszę przywyknąć;)
UsuńNie wiem na co mam patrzeć:D Wszystko mi się podoba. Miałam kiedyś próbkę bazy z Clarins i byłam z niej bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuń;)
Usuńto mam nadzieję, że w końcu i ja z niej będę tak zadowolona;):D
Jak kolorowo! Jest na czym oko zawiesić :)
OdpowiedzUsuńNARS <3
OdpowiedzUsuńja się jednak boję kupować na truskawie - kilka razy słyszałam o podróbkach MACa tam zakupionych, były bardzo dobrze podrobione, ale nie były to oryginalne produkty...
Ja tam kupuje od lat, podobnie jak wiele dziewczyn i jeszcze żadna podróbka mi się nie trafiła;) ale ja MACa nie kupuję, więc tutaj się nie wypowiem;)
UsuńO mamusiu :D Same rarytasy! Od siebie mogę dodać, że z zalotki będziesz na pewno zadowolona. Swoją mam już z rok i nawet gumka się nie odkształciła. Nadal podkręca idealnie.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo bałam się jej użyć, ale nie jest tak źle:D tylko moje rzęsy coś oporne strasznie ;)
UsuńBosz, ile cudeniek! Chcę :D Może sama coś kiedyś kupię na tej Truskawie :P
OdpowiedzUsuńPolecam:D szczególnie z promocji dziennych, bo można tak super rzeczy upolować;) tylko szybko znikają, więc trzeba być czujną;)
UsuńCudne zakupy, wszystko mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńOgrom fantastycznych rzeczy!
OdpowiedzUsuńNajbardziej chyba podobają mi się roże policzkowe :)
Póki co jestem z nich najbardziej zadowolona:) szczególnie z Luster i Doceura, ale z nim muszę się więcej namęczyć podczas nakładania;)
UsuńZaśliniłam się strasznie! A jak dotarłam do Doucera, to nawet polizałam ekran monitora :-) niech Ci się dobrze nosi te wszystkie śliczności!
OdpowiedzUsuńhehe dobrze, że mi różu nie zamoczyłaś:D;)
UsuńSporo tych nowości:)
OdpowiedzUsuńu mnie zawsze to hurtowo wychodzi;)
Usuńile dobroci :) róż Sin z NARSA i podkład EL Double wear light kuszą mnie od dawna :)
OdpowiedzUsuńNo to może w końcu się uda je upolować:)? ja żałuje, że nie skusiłam się na te mini wersje (15ml) w Douglasie tego EL jak były. W sumie na tru na promocji za ten podkład zapłaciłam chyba 78zł więc wyszło podobnie;)
Usuńoszzzz ile cudeniek <3
OdpowiedzUsuńZbieram szczeke z podlogi ;D ilez cudownosci! zaszalalas konkretnie, narobilas mi smaka na roze Nars!
OdpowiedzUsuń:D! poczekaj aż zacznę kusić bardziej;)
UsuńSzkoda, że Guerlain rouge le brillant, bee B64 zawiera drobinki, ponieważ ten odcień wygląda fenomenalnie. Lubię akcentować usta:)
OdpowiedzUsuńNo niestety...jak ktoś nie jest przyzwyczajony do takich, to może przeżyć mały szok ;)
UsuńZaslinilam iPada, co za pysznosci :) kilka bym Ci podebrala :D
OdpowiedzUsuńBędę o nie walczyć:D;)
UsuńNiezły zestaw :) Zastanawiałam się nad zalotką Shu, czy rzeczywiście różni są od zwykłych zalotek? Warto w nią zainwestować? Na truskawce oglądałam te zestawy z NARSa, szkoda tylko że nie ma laguny i orgasm razem, albo jeszcze z rozświetlaczem albatros, wtedy bym na pewno brała :)
OdpowiedzUsuńAleż był taki zestaw- sama taki upolowałam dawno temu;) tylko, że była to edycja limitowana, ale pewnie jakbyś szukała i szukała, to w końcu gdzieś byś upolowała;) w zestawie była właśnie laguna, orgasm i albatross;)
UsuńBoskie zakupy :)
OdpowiedzUsuńHmmm... tylko dlaczego nie podajesz cen?
Czyżby z troski o ból głowy, że tyle kaski poszło ;)
Czasami lepiej nie wiedzieć ;) przynajmniej ja nigdy nie podliczam swoich miesięcznych zakuów kosemtycznych.
Mam teraz jazde na NARSa, jejku dlaczego nie ma go w Polsce :(
Nie podaje cen, bo często kupuję kilka rzeczy na raz, a zawsze płacę kartą i nie pamiętam dokładnie ile co kosztowało;) a i jak ktoś będzie chciał wiedzieć ile co kosztuje, to sprawdzi w internecie;) gdybym upolowała coś na jakiejś super promocji i cena byłaby kusząca, to bym napisała, bo może też i inni by skorzystali:)
UsuńHeh czasami lepiej nie liczyć;)
Może kiedyś będzie:)
Dziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.