Dzisiaj będzie trochę o kosmetykach, po które sięgam codziennie, lub bardzo często, kiedy chodzi o pielęgnację skóry twarzy i ciała (chociaż w tym drugim przypadku za dużo tego nie będzie).
Nie tak dawno temu, pokazywałam wam nowości, które kupiłam właśnie z myślą o pielęgnacji KLIK, i jak pewnie zauważycie, niektóre z nich są na zdjęciu poniżej.
Lista wszystkich mazideł:
1. Pat & Rub, Relaksujący balsam do ciała, trawa cytrynowa i kokos
2. Cosmoveda, tonik do twarzy Kapha z Indyjską Nardą
3. Dabur, woda różana
4. Olejek z marchwi
5. Glinka Ghassoul z Organique
6. Organic Therapy, złoty scrub do twarzy
7. Savon noir (black aleppo soap)
8. Garnier, Youth Radiance 25+ na dzień
9. Garnier, Youth Radiance 25+ na noc
10. Receptury Babuszki Agafii, serum do twarzy do 35lat
11. Oriflame, Optimals eye cream
12. Tołpa, dermo face sebio, punktowy koncentrat korygujący
13. BU, olejek tamanu eko
14. Rękawica Kessa
1. Kosmetyk, który zbliża się ku końcowi. Według producenta, jest to balsam o zapachu trawy cytrynowej i kokosa, ale ja tam czuję drożdże i ciasto (możliwe, że mój zmysł powonienia coś szwankuje). Trzeba jednak przyznać, że zapach jest przyjemny, a po aplikacji jest on wyczuwalny w całym pomieszczeniu!
Dobrze się wchłania, ale jego właściwości nawilżające są dla mnie trochę za słabe. Za taką cenę (kosztuje bodajże 69zł) oczekiwałam czegoś wow!
2. Tonik, który przeraził mnie swoim zapachem. Spodziewałam się orientalnych zapaszków, kadzidełek czy ziół, a uderzył mnie mocny zapach alkoholu, i właśnie dlatego rzadko stosuję go na twarz. Najczęściej używam go do przemycia skóry dekoltu i pleców, bo z tymi rejonami również mam problemy, a że tonik trzeba zużyć, to i trzeba po niego sięgać. Małe rozczarowanie, ale z opinią wstrzymam się jeszcze ze 2-3 tygodnie, bo muszę się przekonać czy nie zrobi mi kuku.
3. Obecny ulubieniec! wodę przelałam do małej butelki z atomizerem (na zdjęciu to jest to małe niebieskie cuś), i spryskuje nią twarz rano oraz wieczorem (po demakijażu). Zapach jest przepiękny, a moja skóra jest coraz bardziej zachwycona, co zresztą można zauważyć w zmianach, które z dnia na dzień stają się bardziej widoczne.
4. Tego oleju używam najczęściej z produktem kryjącym się pod nr 5. Dzięki niemu, glinka dłużej pozostaje wilgotna, jest bardziej zbita, a sam olejek zawiera wiele cennych składników, które pomagają dobrze nawilżyć skórę i zapobiec jej starzeniu się.
5. Okrutnie wydajne 100g glinki. Od kiedy zaczęłam ją mieszać z olejkiem, znacznie częściej po nią sięgam. Podoba mi się, to jaki ten duet zapewnia efekt, który jest najbardziej widoczny zaraz po zmyciu paćki z twarzy- skóra jest gładka, delikatnie napięta, zmatowiona, ale jakby rozświetlona.
7. Ukochane mydło! teraz już wiem, dlaczego tyle osób zachwyca się tym produktem. Trochę nie odpowiada mi jego konsystencja, ale jeżeli chodzi o właściwości, to są niezaprzeczalnie genialne i szybko zauważalne. Moja skóra już tak nie strajkuje, jak wcześniej, co bez wątpienia jest również w pewnym stopniu zasługą tego kosmetyku.
8. Nowość w mojej pielęgnacji: krem Garnier na dzień. Możecie spodziewać się recenzji za jakieś 3 tygodnie. Póki co, zauważyłam, że moja szyja bardzo go lubi;) zarówno wersję na dzień, jak i na noc.
9. To samo co wyżej, ale w wersji na noc. Krem jest jedynie bardziej treściwy, ale nie jest kolosalna różnica. W moim przypadku, potrzeba czegoś odrobinę bardziej tłustego, bo jednak powoli zaczynam dostrzegać coraz więcej suchych skórek, które jeszcze niedawno nie składały mi niespodziewanych wizyt.
10. Kosmetyk, który bardzo chciałam, i który daje fajne efekty w krótkim czasie. Niestety, na dłuższą metę coś nie potrafimy się dogadać, chociaż ciągle próbuję się z nim zaprzyjaźnić. Czasu na zmienienie naszych stosunków pozostało mi niewiele, bo serum powoli się kończy, a na chwilę obecną nie mam zamiaru kupować kolejnego opakowania. Poczekam aż go zużyję, i dam wam znać co o nim myślę.
11. Krem pod oczy, który bardzo lubię, ale który jest tak piekielnie wydajny, że już najprościej w świecie zdążył mi się znudzić;)
Idealny na ciepłe pory roku oraz pod makijaż, ponieważ jest bardzo lekki i szybko się wchłania. Przypuszczam jednak, że nie sprawdzi się u osób, które potrzebują mocnego nawilżenia.
12. Preparat do walki z nieprzyjaciółmi- czasami jestem nim zachwycona, a czasami całkowicie rozczarowana, i kompletnie nie wiem o co chodzi. Można napisać, że to taka burzliwa miłość i nie wiadomo jak się ona skończy dla głównych bohaterów. Przypuszczam, że prędzej czy później kupię maść, która zawsze pomaga mi zwalczyć paskudniki, które nagle pojawią się w najmniej oczekiwanym momencie, bo ten preparat cudów u mnie jeszcze nie zdziałał.
13. Słynny olejek z BU, który zużyję do końca (kiedyś na pewno mi się to uda!), ale wątpię, że do niego wrócę. Na niedoskonałości nie zadziałał, więc może sprawdzi się w walce z rozstępami, podrażnioną skórą po goleniu czy też na skórki. Śmierdoli okrutnie!
14. Tego cuda używam czasami z peelingiem (kiedy chcę mocnego zdzieraka) lub z mydłem, kiedy potrzebuję delikatniejszego złuszczania- ładnie oczyszcza skórę i usuwa martwy naskórek, a przy tym nie podrażnia mojej twarzy. Nie robi kuku, nadaje się do całego ciała i jest wielokrotnego użytku, więc czego chcieć więcej;)?
Na zdjęciach zabrakło olejku arganowego z BU. Stosuję go co 3 dzień na noc, kiedy potrzebuję mocniejszego nawilżania. Świetnie pielęgnuje skórę i przyśpiesza gojenie się ran, które często zostają po nieprzyjaciołach.
Znacie te kosmetyki? ciekawa jestem co o nich myślicie:)
11 komentarze
Kocham rękawicę Kessa! Jestem don iej przekonana w 100% chociaż na początku marudziłam, że jest zbyt delikatna dla mnie. Fajny pomysł, żeby używać jej z peelingiem. Nie niszczy się od tego?
OdpowiedzUsuńWiesz co, nie zauważyłam, żeby jej to coś zaszkodziło:> ale to jeszcze może różnie być za te kilka tygodni czy miesięcy;)
Usuńużywam jej z peelingiem z organic therapy (jest na zdjęciu) i wtedy mam porządne zdzieranie;) chwilkę wystarczy pomasować i wsio:)
Fajnie,bo ja lubię takie maksymalne zdzieraki. Masochistki :D
UsuńTrochę tego masz :) kiedyś używałam wody różanej, ale jakoś nie zauważyłam po niej rewelacyjnych efektów. Chyba dokupię jakiś olejek do glinki, bo nie mam z czym jej mieszać, a szybkie zasychanie doprowadza do szału ;)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem:) według mnie szału z ilością nie ma;) a też miałaś tą z Dabur?
Usuńolejek polecam:) miałam straszne problemy z glinką na początku, bo szybko zasychała i okrutnie ściągała mi skórę;) później miałam całą twarz czerwoną, a teraz jest znacznie lepiej i nie wyglądam jakbym poparzona była;)
Rękawicę wczoraj zamówiłam :)
OdpowiedzUsuńTeraz wypatruję listonosza.
ooooO! :D no to czekaj, a jak przyjdzie rękawica w ruch:D!
UsuńKessę i czarne mydło uwielbiam, olejek arganowy też. U ciebie natomiast zaciekawił mnie olej z marchwi i woda różana :)
OdpowiedzUsuńWoda różana kosztuje grosze (jakieś 7-8zł płaciłam) a nadaje się do wszystkiego:) do spryskiwania twarzy, do glinki, do maseczek- także można się z nią bawić do woli;) natomiast olejek zamówiłam z czystej ciekawości:D solo go nie używam, bo skóra jest po nim pomarańczowa i później wszystko się brudzi;) chociaż można w sumie go użyć w dzień kiedy nigdzie nie wychodzę:> ;) to jest myśl:D!
UsuńKessa i Savon Noir to moje ulubieńce od lat, ciągle je mam na łazienkowej półce, próbuję różne odmiany tego mydła ( tradycyjne, z arganem, z Kwiatem pomarańczy, karmel... ) i stosuję w zależności od potrzeby, na przemian z innymi peelingami :)
OdpowiedzUsuńKremy Garniera stosuję od miesiąca i musze przyznać, że jestem mile zaskoczona działaniem i mega przyjemnym uczuciem chłodzenia, czy to świeżości/orzeźwienia na skórze :)
I które mydło przypadło Ci póki co najbardziej do gustu:>? ciekawią mnie te inne wersje właśnie, ale nie mam pojęcia, którą warto kupić;)
UsuńDziękuję za każdy komentarz:) Jeżeli masz jakieś pytanie odnośnie starszego posta- proszę napisz maila, bo niestety, ale takie komentarze pod starymi notkami łatwo przeoczyć.