Nie wiedzieć czemu, jakiś czas temu postanowiłam zafarbować włosy henną. Chciałam je przyciemnić, a że postanowiłam dać im trochę odpocząć od kremu koloryzującego postanowiłam przetestować coś bardziej naturalnego. Wybrałam hennę LUSH, pewnie głównie dlatego, że firma jest mi znana (nie tyle z samego używania ich produktów co czytania o nich;)).
Zamówiłam przez internet dwie kostki w odcieniu Caca Noir- najciemniejszy z dostępnych odcieni, czarny z niebiesko-czarnymi tonami.
Za jedną kostkę trzeba zapłacić ok. 15zł. Oczywiście przy długich włosach trzeba kupić ze 2-3 kostki.
Zależało mi, żeby włosy były błyszczące, ciemne, prawie czarne- jednak żeby nie był to taki sztuczny odcień czerni (taki fajny efekt, który uwielbiam, daje mi właśnie krem koloryzujący KLIK).
Henna przybyła w papierku ;)
Zamówiłam przez internet dwie kostki w odcieniu Caca Noir- najciemniejszy z dostępnych odcieni, czarny z niebiesko-czarnymi tonami.
Za jedną kostkę trzeba zapłacić ok. 15zł. Oczywiście przy długich włosach trzeba kupić ze 2-3 kostki.
Zależało mi, żeby włosy były błyszczące, ciemne, prawie czarne- jednak żeby nie był to taki sztuczny odcień czerni (taki fajny efekt, który uwielbiam, daje mi właśnie krem koloryzujący KLIK).
Henna przybyła w papierku ;)
Zaszalałam...oj zaszalałam....większość rzeczy kupiłam oczywiście pod wpływem impulsu.
Marzy mi się jeszcze kilka "drobiazgów", ale postanowiłam być twarda i nic już nie kupować do końca lipca, jeżeli uda mi się wytrzymać to będę z siebie dumna i kupię coś w nagrodę, a co!
Marzy mi się jeszcze kilka "drobiazgów", ale postanowiłam być twarda i nic już nie kupować do końca lipca, jeżeli uda mi się wytrzymać to będę z siebie dumna i kupię coś w nagrodę, a co!